3 lut 2017

LA LA LAND


Zdjęcia z ciepłymi kolorami zachwycały, zwiastuny z pianinkiem zachęcały, a Emma z Ryanem przyciągali mnie niczym lodówka magnes z danonków. A po premierze soundtrack, który przeważył na szali 
"Czy idziemy na to do kina?". Jednak to co zobaczyłam, dotarło do mnie dopiero po wyświetleniu napisów końcowych. 

Damien Chazelle zabiera nas w podróż do oldschoolowego Los Angeles. Tam poznajemy Mię  (Emma Stone) - baristę, pracującą w knajpce w Los Angeles, która jako początkująca aktorka wykorzystuje każdą możliwą okazję, aby udać się na przesłuchania. Następnie przedstawiony zostaje nam Sebastian (Ryan Gosling) - pianista jazzowy, kochający muzykę, który nie może wykorzystać swoich możliwości i gra kolędy w obskurnej knajpce. Przez zrządzenia losu ich drogi się krzyżują. Dwójka bohaterów postanawia pomóc sobie w realizacji upragnionych marzeń. Marzeń mających na celu pozwolenie obojgu zaistnieć w Hollywood.