26 cze 2016

ZABIŁEM MOJĄ MATKĘ

Kiedyś trzeba było zabrać się za Dolana.


Hubert (Xavier Dolan) to uzdolniony artystycznie nastolatek, którego rodzice są po rozwodzie, dlatego mieszka z matką (Anne Dorval), a ojca widuje bardzo rzadko. Chłopak przechodzi okres młodzieńczego buntu i otwarcie przyznaje, że nienawidzi swojej rodzicielki. Nie przepada za jej kiczowatym gustem oraz charakterem - budzi to u niego wstyd i zażenowanie. Prowadzi to do częstych kłótni, wynikających z braku porozumienia dwóch kompletnie różnych od siebie osób, lecz równie podobnych w kwestii podtrzymania własnego zdania. Hubert przez swoje zachowanie może szybko zapomnieć o wynajęciu mieszkania z chłopakiem Antoninem (François Arnaud) oraz dawnym poczuciu bliskości z matką. 

Film opowiada o problemach dojrzewania, kiedy nastolatkowie pragną wywalczyć samodzielność i możność podejmowania decyzji za samych siebie. Pewną odskocznią od przepełnionej nienawiścią relacji matki z synem jest zaprzyjaźnienie się Huberta z nauczycielką języka francuskiego. Julie dochodzi z nim do porozumienia, mówiąc chłopakowi o własnej nieistniejącej więzi z ojcem. Nauczycielka próbuje namówić go do polepszenia relacji z matką, jednak dla nastolatka nie istnieją inne sposoby poza głośnym oraz bezkompromisowym dążeniu do swego. Stanowi to ślepy zaułek. Rodzicielka nauczyła się znosić wybuchy Huberta i nie ugnie się przed kolejnymi. Jest gotowa nawet wysłać go do...  


Film zalewają skrajne emocje, często ze sobą sprzeczne. Gniew, irytacja, świadomość, że na świecie jest wiele innych osób, które Hubert mógłby kochać bardziej niż własną matkę. Jednak problem przecież nie leży tylko po jednej stronie. Matka nie zwraca uwagi na rozgniewanie syna, a ten na jej uczucia i starania. Każde wypowiedziane zdanie może prowadzić do sprzeczki.



Zabiłem moją matkę to pięknie opakowany prezent. Widać dokładność kadru oraz można wyczuć jaki styl obrał sobie młody kanadyjski reżyser, lecz w środku tego ślicznego pudełeczka nie kryje się zbyt odkrywcza fabuła. Konflikt pokoleń, posiadający bardzo oryginalny i ciekawy tytuł. Zamordowanie matki. Jest to jednak debiut. Xavier napisał scenariusz do filmu w wieku 17 lat. 2 lata później zabrał się za jego reżyserię, produkcję oraz zagrał w nim główną rolę.  Dobry początek z kilkoma potknięciami. Dojrzały i inny, mający własne tempo, ale co najważniejsze gorzko rzeczywisty.



O gwiazdkę wyżej podnosi cytat: Co byś zrobiła, gdybym dzisiaj umarł? Dla odpowiedzi na to pytanie warto obejrzeć Zabiłem moją matkę, byśmy traktowali to jako przestrogę i nauczkę w czasie naszego okresu buntu. Niektórzy mogą oglądnąć (chociaż po części) obecnego/dawnego siebie na ekranie z innej perspektywy.

5 komentarzy:

  1. Ostatnio nawet z ciekawości przeczytałam na filmwebie recenzje tego filmu i sie porządnie zastanawiałam czy jej autor cokolwiek zrozumiał z tego filmu. Ciekawym punktem odniesienia było również Baby Bam, na którym byłam pare dni wcześniej i dopiero wtedy zrozumiałam dlaczego "Zabiłem Moją Matkę" z wszystkimi wadami i zaletami jest takie dobre.
    W ogóle bardzo podoba mi sie to, że w recenzji piszesz o bohaterce jako "matka" lub "rodzicielka". To tak bardzo odzwierciedla klimat filmu. I bardzo ci dziękuje, za to że napisałaś o stronie artystycznej. I za to, że - paradoksalnie bo uwielbiam ten film - wyznaczyłaś co ci sie nie podobało. I sprzeczność emocji. Za to go kochamy! Emocje. Emocje. Emocje. Muzyka z klubów gejowskich. Sztuka. Geje. I jest Dolan w całej okazałości. A! W pewnym miejscu zmieniłaś tytuł na "Zabiłem waszą matkę". Haha. Po za tym tylko jedno zastrzeżenie - chyba, że to zabieg celowy, a ja jestem po prostu głupia - przydałoby się napisać jasno, otwarcie, jak krowie na miedzy twój stosunek do filmu. Jedno zdanie ot co. Dziękuje ci za tą recenzje. I ja bym jeszcze dodała "Ludzie, którzą mówią, że nigdy nie nawidzili swojej matki to hipokryci. Mogli nie nawidzić jej przez rok, przez miesiąc, przez godzine, przsz sekunde..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się, choć wychodzę z założenia, że nie powinnam za bardzo zachęcać i za bardzo zniechęcać, a żeby czytelnik sam zdecydował.
      Czy ja serio napisałam "Zabiłem WASZĄ matkę"? Aż nie wiem czy edytować, czy zostawić tę cudowną pomyłkę dla innych. XD

      Usuń
    2. No ok. Bo właśnie sie zastanawiałam czy nie robisz tego specjalnie, a ja nie powinnam sie czepiać. Stwierdziłam, że napisze i zobaczymy. To już jak chcesz. Mi sie ta recenzja strasznie podobała.
      Hahhaha. Weź bo potem jeszcze sie ktoś pomyli. (A ja wcale nie jestem tą osobą, której tytuł "Jak rozpętałem II wojnę światową? nie może przejść przez gardło i jakby automatycznie mówie "Zabiłem moją matkę" potem wszyscy sie na mnie patrzą jak na idiotke, a ja nawet próbowałam przekonywać nauczycielke, że to przecież polski film i jak oni mogli tego nie widzieć)

      Usuń
  2. Chyba zapiszę go na liście "do obejrzenia", jeśli gorzko rzeczywisty i inny, to na pewno przypadnie mi do gustu :D
    Sama recenzja bardzo dobra, aż mam znowu kompleksy pisarskie. W ogóle co ja robię na blogspocie, skoro są tutaj takie talenty do których ja nawet nie "dorosłam".
    Swoją drogą przepraszam, że tak późno, ale niektóre notki mi po prostu umykają, ponieważ obserwuje pewien katalog blogów i tam co godzinę dodają nowe blogi, albo rozdziały i czasami nie chce mi się przewijać tego wszystkiego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę przy każdej podjętej pracy. "Wszyscy tak ładnie piszą, pewnie u mnie nie przeczytają nic ciekawego", a potem dochodzę do wniosku, że na wszystko trzeba zapracować i każdy musi od czegoś zacząć.
      Blog nigdzie się nie wybiera, więc spokojnie. ;)

      Usuń